Cześć kochani!
Chcielibyście żebym wróciła do pisania? Wiem, że minęło sporo lat od ostatniego posta... Dlatego ciekawi mnie, czy ktoś tu jeszcze zagląda? Jeśli wytrzymaliście tyle to dajcie znać w komentarzach!
Wasza Ang, xoxo.
Opowiadania o The Vampire Diaries / Pamiętniki Wampirów
niedziela, 24 września 2017
czwartek, 30 maja 2013
Opowiadanie o Caroline i Klausie
Opowiadanie o Caroline i Klausie
~Caroline~
-Dziękuje wam za wspaniały dzień!-krzyknęłam.
-Spokojnie Caroline nie pierwszy nie ostatni- przytuliła
mnie Elena.
-Właśnie-powiedziała Bonnie i dołączyła do nas.
-Nie wierze, że po tym wszystkim tak po prostu mogłyśmy
wyjechać za miasto i się zabawić-zaśmiałam się a po moim policzku popłynęły pojedyncze
łzy.
-Och Caroline-powiedziała Elena.
-Musimy już wracać-Bonnie posmutniała.
-Obiecajcie, że tu wrócimy! Proszę…-wytarłam łzy.
-Dobrze, ale Bonnie ma rację już na nas pora-mówiła Elena.
Dopiero teraz dostrzegłam, jakie szczęście nas spotkało. Mała polana w lesie,
obok źródełko i odgłosy zwierząt. Pięknie tu! Było to małe miasteczko Mapple oddalone
od Mystic Falls o 50 km. Miało zaledwie 500 mieszkańców a dokładnie tylko 200
ludzi, reszta to wampiry i wilkołaki, ale żyli w spokoju. Ludzie oddawali
honorowo krew wampirom a one chroniły ich przed pełniami i wilkołakami. Nie
zabijali się, jeśli któryś z ludzi chciał dokonać przemiany spełniali jego
życzenie po podstawowym pytaniu: Czy wiesz, co za tym idzie i jesteś pewien
konsekwencji? O tym miasteczku nikt nie wiedział dokoła były 2 góry i rzeka.
Ludzie z poza miasta nie mieli tutaj wstępu chyba, że były to istoty ponad
naturalne. Ocknęłam się dopiero, kiedy Elena pchnęła mnie w stronę auta. Przez
to, że El jest wampirem to nie było lekkie pchnięcie tylko rzucenie mnie na
auto.
-Ałła to bolało!-krzyknęłam.
-Przestań-powiedziała Bonnie.
-No dobrze może nie bolało. Ale tak czy inaczej powinnaś być
bardziej delikatna El-popatrzyłam na Elenę, która stała opierając ręce o biodra
a jej czarne szpilko wbijały się w trawę pod nogami.
-Masz rację Car, ale jak bym cię nie popchała to byś tam
dalej stała-uśmiechnęła się Elena.
-Jedźmy już!-marudziła Bonnie.
-A jej, co się stało?-zapytałam.
-Nie wiem-powiedziała Elena.
-Po prostu tęsknię za Mystic Falls-uśmiechnęła się Bonnie.
-Chyba za Jeremim-ukazałam jej moje śnieżno białe zęby.
-Nie szczerz się tylko chodź-wsiadłam do auta. Elena
spakowała walizki i siadła na miejscu kierowcy, ja siedziałam obok a Bonnie z
tyłu. Puściłyśmy piosenkę Guns ‘N’Roses- Kocking On Heavens Door i zaczęłyśmy śpiewać.
Elena:
Mama take this badge from me / Mamo zabierz ode mnie tę odznakę
Bonnie:
I can't use it anymore /Nie mogę już jej więcej używać
Caroline:
It's getting dark too dark to see / Ściemnia się, jest zbyt ciemno, żeby cię ujrzeć
Elena:
Feels like I'm knockin' on heaven's door / Czuję jakbym pukał do nieba bram.
Razem:
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Elena:
Mama put my guns in the ground /Mamo, zakop moje pistolety
Bonnie:
I can't shoot them anymore /Nie mogę z nich więcej strzelać
Caroline:
That cold black cloud is comin' down /Ta zimna, czarna chmura zniża się
Elena:
Feels like I'm knockin' on heaven's door /Czuję jakbym pukał do nieba bram.
Razem:
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Elena:
"You just better start sniffin' your own /"Ty lepiej zacznij szukać swego
Bonnie:
rank subjugation jack 'cause it's just you /Miejsca w szeregu chłopcze, bo tylko Ty stoisz
Caroline:
against your tattered libido, the bank and /Naprzeciwko Twego umęczonego libido, banku i
Elena:
the mortician, forever man and it wouldn't / grabarza, Zawsze i nie byłoby to pieprzonym
be fuckin' luck if you could get out of life alive" /Szczęściem, gdybyś uszedł z życiem."
Razem:
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
Knock-knock-knockin' on heaven's door /Pukając do nieba bram
I tak bardzo miło minęła nam cała droga do Mystic Falls. Rozstałyśmy się
pod domem Eleny. Wyciągnęłam walizkę z bagażnika jej Jeepa Wranglera i ruszyłam
do domu. W połowie drogi spotkałam jego opierał się o drzewo i się śmiał.
-Pomóc Ci?-zapytał Klaus.
-Ja nie potrzebuje twojej pomocy-warknęłam.
-Wiem, że tego chcesz-wziął moją walizkę a mnie zarzucił
sobie przez bark.
-Puszczaj mnie do cholery-krzyknęłam.
-Spokojnie kochanie-śmiał się.
-Idź do diabła-powiedziałam ostro.
-Już u niego byłem-uciął. Zaniósł mnie tak do swojego domu i
postawił dopiero, kiedy zamknął drzwi.
-Czego chcesz?-prychnęłam odchylając głowę do tyłu i
krzyżując ręce na piersiach. Podszedł
ujął moją twarz w dłonie i pocałował. Oddałam jego pocałunek, robił to w taki
sposób, że miałam ciarki na plecach. Czułam się jego częścią i byłam bezpieczna
w 100%. Nic ani nikt tego nie mógł zmienić. Boże Caroline! Caroline do cholery!
Opamiętaj się przecież on cię kontroluje nie chcesz tego! A może… Nie! Nie po
tym, co zrobił. Odepchnęłam go od siebie i uderzyłam w policzek, który mu na
moment podszedł krwią. Wściekł się i dotknął miejsca, w którym go uderzyłam.
-Jesteś niegrzeczną dziewczynką Caroline. Najpierw całujesz
później bijesz. Chyba tak robią mężczyźni nie sądzisz? Wampiry bez honoru nieszanujące
kobiet-mówił spokojnie.
-Dostaniesz tyle szacunku ile sam dasz od
siebie-powiedziałam.
-Jestem hybrydą, pierwotnym. Sieję postrach, nikomu nie
odpuszczam. Wrogów zabijam, rodzinę chronię…czasami. Jak myślisz? Jeśli ktoś
się dowie, że odpuściłem wampirowi uzna mnie za słabego. Ja nie mogę sobie
pozwolić na coś takiego. Musimy, więc coś z tym fantem zrobić-uśmiechnął się
tajemniczo.
-Chcesz mnie zabić?-zaśmiałam się.
-Nie potrafisz-zaczęłam.
-Przekonasz się-podbiegł do mnie bardzo szybko [to normalne zważywszy,
CZYM jest]. Odchylił moją głowę obnażając szyję i wystawił kły. Po
policzku spłynęła mi łza. Łza bezradności, nic nie mogłam zrobić, czego kolwiek
bym nie spróbowała on zawsze będzie górą. Nie ugryzł mnie tylko schował kły i
wytarł łzę.
-Wiesz, że ciebie bym nigdy nie skrzywdził. Kocham Cię
Caroline Forbes-powiedział pełen uczuć i znowu wziął moją twarz w dłonie.
-Ja ciebie też Niklausie-zaczęłam się śmiać i płakać, wtedy
mnie pocałował tak mocno i tak namiętnie, mogłoby to trwać wiecznie. Kochałam
go a on kochał mnie. Ja byłam jego jedyną na świecie Caroline a on moim jedynym
na świecie Kalusem. Byliśmy jak Yin i Yang. Odsunął mnie delikatnie i uniósł moją
rękę.
-Caroline…-wyciągnął piękny złoty pierścień z szafirem, wiedziałam,
co chce powiedzieć.
-I, że cię nie opuszczę-zaczęłam.
-Aż do śmierci-uśmiechnął się i wsunął na mój palec
pierścionek. Przylgnąłem do niego a on mnie objął swoimi silnymi ramionami. ”Bo w końcu wszyscy zaczynamy, jako
nieznajomi” pomyślałam…
_______________________________________________________________
I jak wam się podoba? ;* Na życzenie Natalii Konieckiej♥
Katherina
xoxo
niedziela, 19 maja 2013
Opowiadanie o Kolu i Katherine
~Katherin~
G
|
odzina 4⁰⁰. Dzisiaj jest ten dzień. Czekałam na niego całe
wieki, ale dzisiaj nareszcie to się stanie. Nie wiem, co się stanie ani jak
wyrazić, co czuję, ale na pewno dzisiaj coś się wydarzy. To ciepło… STOP! O
czym ja gadam?! Jestem Katherin Pierce najseksowniejszy i najsilniejszy wampir!
Gadam głupoty, ale to przez niego! To jego wina! Od dłuższego czasu nie mogę
przestać o nim myśleć. Wstałam powoli z łóżka w jednej z sypialni Salvatorów. Wstrzymałam
oddech i serce zaczęło bić nie w tym rytmie, co powinno „Możesz się nawet zatrzymać!”. Hahaha cóż za ironia nawet jak się
zatrzyma to nic mi to nie da przecież nie umrę, ale teraz liczy się tylko on.
Zeszłam na dół gdzie na kanapie siedział Damon ze szklanką whisky. Podbiegłam
do niego, usiadłam naprzeciwko i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Damon pochylił się w moją stronę.
-Katherin musze cię pilnować z oczywistych
powodów-powiedział Damon i uśmiechnął się gorzko.
-Damon, Damon, Damon nic się nie nauczyłeś przez te
wszystkie lata? Sama świetnie daję sobie radę-uśmiechnęłam się ironicznie.
-Dobrze wiesz, o co mi chodzi-zrobił poważną minę.
-Tak wiem. Wiem, że dalej mnie kochasz. Wiem, że próbujesz
to uczucie zniszczyć i zająć się czymś innym, ale ci się nie udaje. A
wiadomość, że kochałam tylko twojego brata doprowadza cię do szaleństwa. To
przykre, że nawet Elena woli Stefana od ciebie-nacisnęłam stanowczo na „woli Stefana”.
Damon rzucił się na mnie i wylądowaliśmy na podłodze. On
leżał na mnie, ale szybko to ja byłam nad nim. Musnęłam jego usta i wstałam a
on dalej leżał. Podniósł się na jednym łokciu, popatrzył na mnie
zdezorientowany i wściekły.
-Damonie miłość tak nie działa…kochanie, przykro mi-wyszłam
z ich domu. Udałam się do Grilla jak wychodziłam była 5⁴⁰ nie śpieszyło mi się.
Ulice Mystic Falls były puste o tej porze. Pewnie całe jedzonko sobie śpi. Może
to i lepiej a może nie. Wczoraj zapełniłam swój limit na maxa i czuję się cała
wręcz pełna krwi. Otworzyły się przede mną wielkie drzwi knajpy, podeszłam do
baru i zamówiłam whisky. Obok mnie usiadł chłopak.
-Witaj Katherino-powiedział. Odwróciłam się gwałtownie i oto
go zobaczyłam. Siedział spokojnie na krześle
i uśmiechał się do mnie szeroko.
To na ten moment tyle czekałam, tyle czasu…
-Kol…-wstał i mnie przytulił.
-Wiesz, że…
-Tak Katherin. Też tęskniłem, chciałem wcześniej cię
odwiedzić, ale nie udało mi się. Czy to, co się wydarzyło przed wyjazdem… przed
moim wyjazdem…czy…czy to coś dla ciebie znaczy…znaczyło?-zapytał z wahaniem.
-Kol nie wiem, o czym ty mówisz-uśmiechnęłam się cwaniacko.
-To ci przypomnę-wziął mnie na ręce i wybiegł z baru.
Zaniósł mnie do lasu i postawił przed wielkim dębem. Przyparł do drzewa i
pocałował. Tak…to ten właśnie moment, ta chwila, tak mi utkwiła w pamięci.
Całował mnie delikatnie z czasem coraz mocniej. Serce przyśpieszyło wraz z
oddechem. Odsunęłam go od siebie i wierzchem dłoni wytarłam wargi.
-Wróciłeś za późno-powiedziałam.
-O ile?-zapytał wściekły.
-O jedno uderzenie serca-odwróciłam się i chciałam odejść,
ale on mnie złapał i przyciągnął do siebie.
-Nie poddam się! Powiedz…, komu mam wyrwać TO serce?!-krzyczał.
-Nie-syknęłam.
-No to mamy problem-wystawił kły i chciał mnie ugryźć,
uderzyłam go mostek a on przewrócił się i schował
kły.
-Odbiło ci, nie zapominaj, z kim rozmawiasz-powiedziałam.
-Nie śmiał bym. Twoja uroda wyraźnie odróżnia się od
tutejszych dziewczyn-uśmiechnął się, wstał i znowu mnie do siebie przyciągnął.
Chwyciłam mocno jego twarz i pocałowałam a on mocno mnie trzymał. Trwało by to
dłużej gdyby nie to, że…
~Kol~ 4 godziny wcześniej…
M
|
inął już rok, rok odkąd jej nie
widziałem. Moja Katherin, moja ukochana… Nie wiem czy mi wybaczy, to tyle
czasu. Nic nie wiem! Musiałem być tak głupi jak zawsze?! Nowy Orlean
rzeczywiście świetny wybór. Mogłem z nią zostać i nie miał bym tyle problemów.
To nie, rodzina ważniejsza! Starałem się o nią tyle lat, a kiedy wreszcie dała
mi się pocałować i nie skręciła mi karku to był ogromny postęp. Kochałem ją
mocno i całym sercem jak jeszcze nigdy w moim długo letnim życiu. Ona była
sensem mojego życia, pomimo że jeszcze o tym nie wiedziała. O 3⁰⁰ wyruszyłem,
nie ważne, co
się stanie muszę ją odzyskać. I tak o 6⁰⁰ znalazłem się pod
Grillem dobrze, że był czynny od 6 do 23. Ona tam była. Nawet nie używając mocy
czułem jej umysł o wiele silniejszy niż przeciętnego człowieka, co ja gadam
silniejszy niż przeciętnego wampira. Usiadłem obok i niej. Zatkało mnie, ale
wydusiłem z siebie dwa słowa..
-Witaj Katherino-uśmiechnąłem
się szeroko. Była taka piękna, zabójczo piękna dosłownie. Przez mętne okna baru
przedzierały się poranne promienie słońca. Ludzie byli dzisiaj wyjątkowo pełni
życia. Właśnie, jeszcze nikim się nie pożywiłem?! Katherino, Katherino gdybyś
Ty wiedziała ile czasu marzyłem, że Cię zobaczę.
-Kol…-powiedziała. Nie
wytrzymałem i przytuliłem ją.
-Wiesz, że…-zaczęła.
-Tak Katherin. Też tęskniłem,
chciałem wcześniej cię odwiedzić, ale nie udało mi się. Czy to, co się
wydarzyło przed wyjazdem… przed moim wyjazdem…czy…czy to coś dla ciebie
znaczy…znaczyło?-Boże powiedz niech powie, że tak. Błagam powiedz tak. O ile
taka istota jak ja może prosić Boga o co kolwiek
-Kol nie wiem, o czym ty
mówisz-uśmiechnęła się cwaniacko.
-To ci przypomnę-wziąłem ją na
ręce i wybiegłem z baru. Biegłem z nią ulicami Mystic Falls jak najdalej od
ludzi. DO tego miejsca, w którym się z nią pożegnałem i oznajmiłem, że
wyjeżdżam. Postawiłem ją pod dębem, naszym dębem. Przyparłem do drzewa i
zbliżyłem usta do jej ust… I stało się pocałowałem ją!
Najpierw spokojnie, ale
uczucia wzięły górę i całowałem ją coraz mocniej. Katherin odsunęła mnie od
siebie i wierzchem dłoni wytarła wargi.
-Wróciłeś za późno-powiedziała.
-O ile?-zapytałem wściekły. Nie
to nie możliwe. Nie mogła kochać kogoś innego ode mnie, kiedy ja darze ją tak
wyłącznie mocnym uczuciem.
-O jedno uderzenie
serca-odwróciła się i chciała odejść, ale ja ją złapałem i przyciągnąłem do
siebie.
-Nie poddam się! Powiedz…, komu
mam wyrwać TO serce?!-krzyczałem. Wyrwę je każdemu, kto śmie na nią spojrzeć z
pożądaniem!
-Nie-syknęła.
-No to mamy problem-wystawiłem
kły i chciałem ją ugryźć, ale nie, żeby jej zrobić krzywdę tylko złączyć nasze
umysły w jedno. Katherin uderzyła mnie mostek aż wylądowałem na ziemi a moje
kły same się cofnęły.
-Odbiło ci, nie zapominaj, z kim
rozmawiasz-powiedziała ostro.
-Nie śmiał bym. Twoja uroda
wyraźnie odróżnia się od tutejszych dziewczyn-uśmiechnąłem się, wstałem i znowu
ją do siebie przyciągnąłem. Tymi drobnymi rączkami chwyciła mocno moją twarz i
pocałowała a ją trzymałem tak żeby czuła się bezpieczna i nic ani nikt by mi
jej nie zabrał. Ale to co się stało później… Nigdy bym się tego nie spodziewał…
_________________________________________
Dokończę, jeśli spodoba się Weronice
Kołpackiej♥ :D
Katherina xoxo
Subskrybuj:
Posty (Atom)